Kilka miesięcy temu otrzymałem sporo propozycji pracy z różnych miast Polski i musiałem podjąć ważną decyzję, być może rzutującą mocno na moją przyszłość, a z pewnością na kilka nadchodzących lat. Rozważyłem propozycje i już wiem: w Kielcach jest mi wystarczająco dobrze, więc nigdzie się stąd nie ruszam. Dlaczego?
Naprawdę uważam, że w Kielcach można robić ciekawe rzeczy! Ba, sądzę także, że to właśnie tutaj jest łatwiej… przebić się na rynku lokalnym. A to jeśli nie otwiera, to choć uchyla nam drzwi do dalszych działań i ekspansji na nawet cały kraj! Przykłady można mnożyć, ale ja chciałbym zwrócić Waszą uwagę na … kielecką kulturę, którą wprawdzie nie zajmuję się zawodowo, ale śledzę z bliska. Osób działających w tej branży (dawnych kaowców, a dzisiejszych, co brzmi bardziej profesjonalnie, animatorów kultury) jest w Kielcach naprawdę wiele. Rośnie liczba wernisaży, spektakli, koncertów, i to niekoniecznie tych najbardziej komercyjnych. Na wielu z nich bywam i wiem, że są na naprawdę wysokim poziomie. Na wernisaże, spektakle, przeglądy przyjeżdżają znakomici goście i to nie tylko ci, którzy w kulturze działają. Ostatnio wśród widzów spektaklu „Pokój Gerdy” rosyjskiego teatru Osobniak, prezentowanego w ramach finału organizowanego przez teatr Kubuś konkursu Animatus, wypatrzyłem ni mniej ni więcej tylko…. naszych najlepszych skoczków narciarskich: Kamila Stocha i Dawida Kubackiego. Wszelkie imprezy kulturalne są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i pozwalają nam – mieszkańcom Kielc – uczestniczyć w wydarzeniach, których nie powstydziłyby się największe ośrodki kulturalne Polski. Korzystamy z nich chętnie. Nawet w Kielcach może powstawać kultura przez duże K. Wystarczy tylko chcieć. A czy jest nam łatwiej niż w Warszawie? Może trochę. W dużych miastach na pewno ciężej jest się przebić z kulturalną ofertą, bo działających tam sal kinowych, teatrów, galerii i ośrodków kultury jest znacznie więcej. Czy kino Fenomen miałoby szanse na tytuł najlepszego kina studyjnego w Polsce, gdyby znajdowało się przy Marszałkowskiej w Warszawie, a nie przy Ściegiennego w Kielcach? Pewnie tak, bo to naprawdę wyjątkowe kino, ale być może droga do tego sukcesu byłaby dużo trudniejsza i może dłuższa. Na całe szczęście to fenomenalne kino jest nasze, kieleckie, i wszyscy powinniśmy być z niego dumni! Nie należy jednak popadać w samozachwyt, bo jest jeszcze wiele do zrobienia. Marzy mi się centrum kultury współczesnej z prawdziwego zdarzenia. Inne miasta budują je zazwyczaj w mało atrakcyjnych dzielnicach miast, podnosząc tym samym prestiż tych okolic i wartość działek dookoła. Marzą się spektakle, koncerty, wystawy na najwyższym poziomie, na które będą przyjeżdżać ludzie z innych miast w Polsce i po cichu nam tych wydarzeń zazdrościć. Wystarczy uwierzyć w swoją wartość, wystarczy zakasać rękawy i działać. Przykładów, że można to robić, jest mnóstwo, wystarczy się rozejrzeć dookoła. Mamy piękne, wspaniałe miasto, ale to także od naszej pracy i ambicji zależy, czy będzie jeszcze lepsze, doskonalsze. Prowincja to tylko stan umysłu, nie miejsce. •