Zespół pałacowo-parkowy w Chrobrzu (Pałac Wielopolskich w Chrobrzu) – mieści się w północno-zachodniej części wsi Chroberz, jest usytuowany na południowym, wyższym brzegu Nidy. Jego historia zaczyna się w roku 1857. Wtedy to Aleksander Wielopolski, XIII ordynat pińczowski, postanowił w – będącym po sprzedaniu Pińczowa głównym ośrodkiem ordynacji – Chrobrzu, wybudować otoczony parkiem pałac. Autorem projektu był Henryk Marconi. Jednopiętrowy budynek został wybudowany w stylu późnoklasycystycznym. Prace zakończono w 1859 r. Budynek jest symetryczny. Jego prawa strona służyła do przyjmowania gości. W dawnej sali myśliwskiej – bawialni zachowały się cztery medaliony portretowe z wizerunkami kolejnych właścicieli pałacu, dzieła Andrzeja Pruszyńskiego. W sali tej, w 2000 r. Filip Bajon nakręcił scenę balu w Odolanach z „Przedwiośnia”. Do sali przylega dawna kaplica pałacowa wykonana na planie koła. Gabinet prywatny margrabiego Wielopolskiego mieści się na parterze, w skrajnym, frontowym pomieszczeniu lewego skrzydła. Do dziś zachowało się w nim oryginalne malowidło na sklepieniu, szafa biblioteczna i biurko margrabiego. Pokoje właścicieli i gości znajdowały się na piętrze.
Tylko tyle i niewiele więcej mówi Wikipedia o tym niezwykłym, magicznym punkcie na mapie Świętokrzyskiego. Niesamowita, wielowiekowa historia nietuzinkowego miejsca zamknięta w dwóch tysiącach znaków.
Odkąd pierwszy raz odwiedziłam pałac w Chrobrzu nie mogę pozbyć się wrażenia, że na opisanie go nie starczyłoby mi i 100 tys. znaków. Podobnie jak warsztatu pisarskiego i czasu – bo nie sposób oddać słowami klimatu i ducha tego miejsca; opisać światła wpadającego przez okna, uroku starego angielskiego ogrodu, architektury, zapachu i tej niepowtarzalnej atmosfery, która sprawia, że chce się tam być, być i być…
Chroberz znaczy dzielny
Już sama nazwa pałacu związana jest z pewną legendą. Król Bolesław Chrobry, wracając z wyprawy kijowskiej, zatrzymał się w bezimiennym wówczas Chrobrzu i podjął decyzję o wybudowaniu tu pierwszego drewnianego kościoła i skromnego zamku warownego. Po budowli pozostało dziś tylko wzgórze zwane podzamczem, a po wizycie króla – nazwa miejsca. W staropolskim języku „chroberz” oznaczał dzielny. Dlaczego król wybrał to miejsce? Cóż – jeśli wieki temu okolica Ponidzia posiadała równie silny urok – to trudno się mu dziwić.
Pałac, którym możemy się dziś zachwycać, ufundowany został przez ordynata margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, postać kontrowersyjną i różnie ocenianą przez historyków – był posądzany o zdradę, o współpracę z Rosjanami. Ocenę zostawmy jednak badaczom, dla nas cenna jest niesamowita architektoniczna spuścizna rodu Wielopolskich.
Pałac projektował Henryk Marconi, znany mieszkańcom ziemi świętokrzyskiej z projektu łazienek buskich i sanatorium (1836 rok). Pałac w Chrobrzu jest trochę młodszy – powstał w latach 50. XIX w. i – jak czytamy w starych kronikach – jego budowa kosztowała około 14 tys. rubli w srebrze.
Pierwotnie w projektach Marconiego, które były wysyłane w formie listów do margrabiego Wielopolskiego, było również wybudowanie obserwatorium astronomicznego oraz zegara. Możemy przypuszczać, że projektów nie zrealizowano z przyczyn finansowych.
Niestety, do obecnych czasów pałac nie dotrwał w całej swej okazałości. Powstanie styczniowe, I i II wojna światowa oraz historyczne i ustrojowe zawirowania spowodowały, że wiele mebli, pamiątek, bibelotów i kolekcja figurek porcelanowych z całego świata, uległy zniszczeniu, a ich szczątkowe egzemplarze znajdują się w rękach prywatnych kolekcjonerów. To, co pozostało, to wspaniała architektura – sala balowa z unikatowymi kasetonami autorstwa Andrzeja Pruszyńskiego, dzieląca pałac na dwie funkcjonalne strefy – domową i gościnną czy oryginalnie zachowane obicia ścian, które zachwyciły reżysera Filipa Bajona, kręcącego właśnie w Chrobrzu kilka scen do „Przedwiośnia”. Przy pałacu funkcjonowała także kaplica na planie koła. Poza murami niewiele z niej pozostało. Obecnie podziwiać można tu ikony autorstwa Jadwigi Wierzbickiej, która przywędrowała na Ponidzie wraz z mężem wiele lat temu z terenu dawnej Rosji, wykonane zgodnie z wszelkimi prawidłami – na suchej desce lipowej, leżakowanej minimum 5 lat, okraszonej dymem i okopconej.
Wielkie plany, niespełnione nadzieje…
Wielopolscy chcieli w Chrobrzu stworzyć bibliotekę rodu.
Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o wątku testamentu Konstantego Świdzińskiego – przyjaciela Wielopolskiego, ówczesnego posła i wielkiego bibliofila. W ostatniej woli zdecydował on o przekazaniu Aleksandrowi Wielopolskiemu swojego imponującego księgozbioru w liczbie ponad 30 tys. woluminów i ponad 500 obrazów. Jednakże po śmierci Świdzińskiego rodzina sądownie zaczęła domagać się zwrotu przekazanych testamentem darów. Aleksander Wielopolski finalnie zrzekł się schedy po przyjacielu. Cały księgozbiór trafił do Biblioteki Krasińskich w Warszawie, gdzie podczas Postania Warszawskiego żołnierze niemieccy znieśli go do schronu i podpalili. Spłonęło wiele niesklasyfikowanych, unikatowych dzieł, wśród nich m.in. starodruk krakowski z 1469 roku.
Mimo rezygnacji z masy spadkowej, pałacowa biblioteka nie była mała. Liczyła ponad 20 tys. woluminów, będących częściowo spadkiem po ordynacji rodu Myszkowskich. Do dziś przetrwały tylko pojedyncze egzemplarze – w czasie wojny książki były palone, wyrzucane przez okna, służyły jako podkład dla chodników wokół pałacu. Część zbiorów znajduje się w Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach, u prywatnych kolekcjonerów i spadkobierców.
Pałac dzisiaj…
… to prawdziwa mozaika. Czasów, epok, wystaw, zagadnień, tematów. Jadąc do Chrobrza nie spodziewałam się osobnego piętra poświęconego odkryciom archeologicznym oraz złożom mineralnym z terenów Ponidzia. A zobaczyć można tutaj świadectwa kultury istniejącej na tych ziemiach już ponad 7 tys. lat temu! Eksponaty z okresu kultury pucharów lejkowatych, okres neolitu, brązu czy żelaza…
Niezwykle ciekawym eksponatem jest replika odkrytego tu naczynia z okresu kultury naczyń sznurowych, które ma ponad 5,5 tys. lat. Jego oryginał znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. W górnej części naczynia naukowcy dopatrzyli się pewnych charakterystycznych rycin, układających się w kształt obrazków. Badacze są skłonni zaryzykować stwierdzenie, że są one starsze niż… słynne piktogramy z Mezopotamii. I to wszystko niespełna godzinę jazdy od Kielc.
Na pałacowym piętrze możemy obejrzeć także pochówki szkieletowe oraz rekonstrukcje czaszek, dzięki którym z dużym prawdopodobieństwem wiemy, jak wyglądali zmarli przed 2000 lat ludzie.
Za sąsiednimi drzwiami czeka na zwiedzających ekspozycja dotycząca złóż mineralnych Ponidzia, a tam m.in. kamień zwany pińczakiem – bardzo miękki po wydobyciu, dzięki czemu można go łatwo oprawiać drewnem i bardzo twardy po krystalizacji. Zrobiona jest z niego tralka tarasu chrobrzańskiego, elewacja Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, elewacje Pałacu w Kurozwękach, Opactwa Cystersów w Jędrzejowie, okiennice krakowskiego Kościoła Mariackiego czy sarkofagi królewskie na Wawelu.
W hołdzie artystom
Pozytywną niespodzianką jest też sala poświęcona świętokrzyskim artystom. Znaleźć tu można m.in. wspomnienie o Leszku Marcińcu, założycielu Domu Harcerza w Busku-Zdroju, autorze przewodników po ziemi buskiej, wielkim znawcy i pasjonacie historii i kultury świętokrzyskiej.
Ujęła mnie wystawa poświęcona Wojtkowi Bellonowi i Wolnej Grupie Bukowinie. Rękopisy, zdjęcia – w tym Władysława Nadopty, pierwowzoru słynnego balladowego Majstra Biedy, pamiątki, wycinki prasowe i płynące z głośników utwory zespołu sprawiają, że trudno jest opuścić to miejsce. Wolna Grupa Bukowina odwiedziła Chroberz w 2011 roku, zostawiając liczne unikatowe pamiątki. Gościła w pałacu również w ostatni długi weekend majowy i zdać się może, że tę turystyczno-poetycką atmosferę nadal można poczuć w pałacowych salach.
Osobna ekspozycja poświęcona jest twórczości Adama Ochwanowskiego – felietonisty, poety i barda Ponidzia. Jego wiersze czytamy pod czujnym okiem autora, spoglądającego ze ścian z ram lekko karykaturalnych portretów. Zresztą Ochwanowski miał ogromny udział w doprowadzaniu wnętrz i ekspozycji pałacowych do stanu obecnego. To m.in. jemu pałac zawdzięcza liczne pamiątki i eksponaty dotyczące Republiki Pińczowskiej.
Izba Pamięci Republiki Pińczowskiej
Republika Pińczowska to efekt zrywu niepodległościowego na Ponidziu, który miał miejsce na przełomie lipca i sierpnia 1943 roku. Oddziały Armii Ludowej, Gwardii Ludowej i Batalionów Chłopskich – ugrupowań niechętnych sobie nawzajem – wspólnie wyzwoliły ponad 1000 km kw. ziem od Pińczowa po Proszowice i Nowe Brzesko. Powstał przyczółek sandomiersko-baranowski, zrodziły się nadzieje na nawiązanie współpracy z Rosjanami, lecz nie doszło do tego. Niemcy zmobilizowali siły i spacyfikowali powstańców. Mordowali ludność cywilną. W najbardziej okrutnej pacyfikacji Skalbmierza zginęło 200 ludzi. Niedługo powiewały biało-czerwone flagi na tym niewielkim kawałku wyzwolonej Polski. Przyjmuje się, że Republika Pińczowska istniała od 12/14 lipca do około 20 sierpnia 1943 roku.
Co znamienne – w czasie okupacji w gabinecie pałacu znajdowała się wartownia i sale przesłuchań, mieszkał zarządca niemiecki, funkcjonował tu też pluton karnej ekspedycji Wehrmachtu. 20 żołnierzy zwalczało tutejszą partyzantkę i werbowało ludzi do przymusowych robót na terenie Rzeszy. A pod ich nosem wyrosła Republika Pińczowska…
Ekspozycja dotycząca Republiki otwarta została 9 maja 2004 roku. I możemy przyjąć, że jest to właściwy początek funkcjonowania pałacu, jako obiektu turystycznego. Zainaugurowanie wystawy pałac zawdzięcza byłemu staroście pińczowskiemu Andrzejowi Kozerze, który był wielkim orędownikiem i sprzymierzeńcem przywrócenia Chrobrza kartom historii.
W Izbie Pamięci przyciąga wzrok oryginalna, ogromna mapa sztabowa Armii Czerwonej otrzymana od pułkownika z Warszawy. Wzruszenie budzą znajdujące się tu reprinty warszawskich gazet z przedednia wybuchu II wojny światowej, podarowane przez dyrektora pińczowskiego domu kultury. W pozostałych gablotach zgromadzono związane z tym okresem pamiątki, pamiętniki, kenkartę, „pepeszę,” pociski, ordery, zdjęcia, fotografie… Eksponaty trafiły tu dzięki pracy grupy poszukiwawczo-archeologicznej Beldonek, działającej przy stowarzyszeniu o tej samej nazwie. Jego członkowie działają na rzecz pałacu w Chrobrzu charytatywnie, powodowani miłością do tego miejsca i wspólną pasją – organizują spotkania, prelekcje, pokazy multimedialne dla szkół i wierzą, że lepsze czasy są jeszcze przed pałacem.
Pałac jutro
Jakie będą dalsze losy tego miejsca? Stowarzyszenie jest pełne nadziei, planów, marzeń i obaw. Obecnie pałac znajduje się pod zarządem Zespołu Kształcenia Rolniczego w Chrobrzu, podlegając pod właściwe ministerstwo. Współpracujący z pałacem, zakochany w tym miejscu warszawski pisarz Jerzy Rostkowski (który również przyjechał na Ponidzie, zajrzał do Chrobrza, rozejrzał się i po wygłoszonym „tu albo nigdzie” został na dłużej…) czyni starania, aby budynek przeszedł pod kuratelę Wojewódzkiego Domu Kultury i zaczął funkcjonować jako pełnoprawny obiekt kultury. Pozwoliłoby to stowarzyszeniu na pozyskanie finansowania niezbędnego do realizacji dalszych planów. A jakie są te zamierzenia? Za wcześnie, by zdradzać szczegóły, ale gwarantuję, że jeśli ich realizacja dojdzie do skutku, Pałac w Chrobrzu znany będzie nie tylko w całej Polsce ale z pewnością i w całej Europie.
Post scriptum
Zgodnie z obawami, nie wystarczyło mi miejsca w druku, by opisać otaczający pałac 5-hektarowy ogród w stylu angielskim. Kilkusetletnie lipy, miłorzęby japońskie i klony… Niech będą zachętą do odwiedzenia Chrobrza.
O pałacu w Chrobrzu opowiedzieli autorce: Łukasz Kowalski, przewodnik po pałacu Wielopolskich w Chrobrzu; Jerzy Rostkowski, pisarz i Dariusz Garlej, prezes stowarzyszenia Beldonek.