Język polski nie ułatwia życia. Im częściej go używamy, tym większe ryzyko pomyłki. Wystarczy zmiana jednego słowa, by zdanie nabrało nowego znaczenia. Wspominałem ostatnio na warsztatach w Czerwonym Fortepianie w Kielcach antenowe słowa kolegi po fachu, który oznajmił, że żołnierze z polskiego kontyngentu wojskowego kończą swoją misę w Iraku. Inna redaktorka napisała w depeszy o pacjentce chorej na kamienicę nerkową. Perełki w rodzaju: w wypadku ranna została kierująca fiatem Panda lub: na A-2 doszło do zderzenia cysterny z gazem, czasem śmieszą, czasem straszą. Zebrałem je w nowej książce ,,Sztukmistrz w Tczewie’’, żeby ułatwić wam drogę do osiągnięcia językowego mistrzostwa.
Zwłaszcza, że chochliki zdarzają się nawet doświadczonym dziennikarzom. Kiedyś jeden z nich wyrecytował: jak co roku przed Świętami Wielkiej Nocy w kościołach odbywa się tradycyjne święcenie jabłek. Inna prowadząca odkryła, że dwa i pół miliona mężczyzn w Polsce cierpi na erekcję. Szybko się poprawiła, że chodzi o zaburzenia erekcji, lecz przejęzyczenie poszło w eter.
Jak mawiali komicy grupy Monty Pythona: kto jest bez winy, w tego pierwszego rzucę kamieniem. Ja także mam swoje „pięć minut”. W 2009 roku w Poranku TVN24 przeczytałem Beacie Tadli fragment z tabloidu o zajączku, którego wychowała kotka. Gdy okazało się, że pani weterynarz nazywa się Mariola Wydra, Beata popłakała się ze śmiechu. Jednak największe przejęzyczenie zdarzyło mi się w trakcie łączenia z Jackiem Pałasińskim w Rzymie. Niechcący zmieniłem szyk w zdaniu, burząc spokój Stolicy Piotrowej tekstem: za chwilę przeniesiemy się do Watykanu, żeby porozmawiać o zakazie wyświęcania księży na homoseksualistów. Po takiej bombie już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.
Dlaczego wspominam te historie? Ponieważ wiem, że każdy z was, niezależnie od wykonywanego zawodu, ma na koncie językowe wpadki. Nauczyciele, politycy, studenci: wszyscy są w grupie podwyższonego ryzyka. Nie wszyscy jednak pamiętają, że pomyłka to nie koniec świata. Nie sztuką jest bowiem popełnić gafę, sztuką jest przejść nad nią do porządku dziennego. Jak mówią kibice: Polacy, nic się nie stało! Dzięki temu mamy szansę na zyskanie pewności siebie i rozbrojenie największego wroga publicznego wystąpienia: lęku i tremy. To one często stoją za niepowodzeniami w pracy czy nauce i zniechęcają do podejmowania wyzwań.
Posłuchaj zatem nomen omen porady człowieka, który od szesnastu lat współtworzy najważniejszy kanał informacyjny, wygrał pracę w TVN i TVP w wyniku castingów i zajmuje się mówieniem zawodowo: odbiorcy lubią pomyłki. Dzięki nim, schodzimy z piedestału, stajemy się bardziej ludzcy. Jeśli zatem zdarzy ci się przejęzyczenie w trakcie wywiadówki, odpowiedzi przy tablicy lub rozmowy kwalifikacyjnej, wystarczy albo przeprosić, albo obrócić je w żart. Tak, jak koleżanka, która kończąc serwis powiedziała: to wszystko teraz, za pół godziny spotka się z Państwem mój kolega. Mimo wszystko, życzę miłego dnia.
Mimo wszystko, ma to swój urok.