Kiedyś to nie Śląsk, ale okolice Gór Świętokrzyskich miały stać się centrum polskiego przemysłu. I przez długi czas te tereny miały na to szansę. Gdyby nie historyczne perturbacje, kto wie jak dziś wyglądałby Staropolski Okręg Przemysłowy? Jaką rolę odgrywałoby obecne Świętokrzyskie w przemyśle górniczym, metalowym czy hutnictwie… Dziś możemy pogdybać o tym w miejscach, które są częścią lokalnego dziedzictwa przemysłowego i pozostałością zarówno po planach Stanisława Staszica, jak i po działalności wielu plemion zamieszkujących przed wiekami nasz region.
Na długo przed pojawieniem się wizjonera Staszica okoliczna ludność zajmowała się wytapianiem żelaza, pozyskiwała ołów z galeny czy wyrabiała węgiel drzewny. Najstarsza kopalnia odkrywkowa hematytu w naszym regionie powstała 10000 lat p.n.e. Odkryto ją w 1937 roku w okolicach Grzybowej Góry koło Skarżyska-Kamiennej (aktualnie znajduje się tam rezerwat archeologiczny „Rydno”). Równie wcześnie rozpoczęło się w tych okolicach wydobycie krzemienia pasiastego. Także u stóp Świętego Krzyża przez wieki funkcjonował jeden z największych ośrodków hutnictwa w Europie.
Znajdujące się tu liczne, płytko ułożone złoża rud żelaza i połacie lasów dostarczających węgla drzewnego pozwoliły na rozwój hutnictwa już w I wieku p.n.e. Opierało się ono na prymitywnych piecach hutniczych zwanych dymarkami. Były to jednorazowe gliniane budowle, w których odbywał się proces wytopu. Po jego zakończeniu piece rozbierano, a z wnętrza wyjmowano gorącą bryłę żelaza. Zachowało się kilkanaście takich pieców, a znanych jest około 1700 kolejnych lokalizacji. Najwięcej z nich odkryto w okolicach Starej Słupi, ale też w niedalekim Jeleniowie, Rudkach, Kunowie i w Nowej Słupi, gdzie oglądać je można w Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego im. prof. Mieczysława Radwana.
Jeszcze do V wieku w okolicach Starej i Nowej Słupi wytapiano żelazo. Ośrodek hutniczy prowadzili na tych ziemiach Celtowie, przybyli tu najprawdopodobniej ze Szkocji. Na początku wydobywali dostępną na powierzchni, więc stosunkowo płytko, utlenioną warstwę hematytu, pirytu i syderytu. Z czasem poszukiwali surowca kopiąc nawet na głębokość 40 metrów. Żelazo uzyskiwane w świętokrzyskich piecach było używane do wyrobu wielu narzędzi, jak siekiery, sierpy, noże, ale wykonywano z niego także ozdoby i elementy uzbrojenia. To ze świętokrzyskich warsztatów trafiały do wielu miejsc w Europie: obosieczne miecze, groty do włóczni i strzał, uchwyty tarcz. Celtowie nie tylko wyrabiali broń, ale też zdobili jej elementy. Najczęściej poprzez rycie i wytrawianie stali kwasami roślinnymi. To dopiero była technologia!
Hutnictwo w regionie to jednak nie tylko czasy starożytne… Północne rejony województwa kryją pozostałości już nieco bardziej współczesnych zakładów, pieców czy wyrobisk. Związane są z dynamicznie się rozwijającym Staropolskim Okręgiem Przemysłowym. Ten rozmach zawdzięczamy oczywiście księdzu Stanisławowi Staszicowi. To on utworzył w Kielcach Dyrekcję Główną Górniczą oraz pierwszą w Królestwie Polskim wyższą uczelnię techniczną – Szkołę Akademiczno-Górniczą. Dzięki niemu w latach 1818-1824 przemysł na Kielecczyźnie kwitł w najlepsze. Jak grzyby po deszczu wyrastały kolejne zakłady przemysłowe – w Bobrzy, Samsonowie, Sielpi, Kuźniakach. To właśnie tu można po dziś dzień oglądać resztki dawnej przemysłowej potęgi.
W 1823 roku na terenie Królestwa Polskiego funkcjonowało 120 zakładów, w tym 31 wielkich pieców, 139 fryszerek i jedna walcownia. Piętnaście lat później czynnych było już 51 wielkich pieców i 184 fryszerki. Tak było do połowy XIX wieku, kiedy to Staropolski Okręg Przemysłowy zaczął chylić się ku upadkowi. Dla niektórych zakładów był to definitywny koniec. Jeszcze w okresie międzywojennym opracowano plany Centralnego Okręgu Przemysłowego, do którego zamierzano włączyć (i w ten sposób aktywizować część Staropolskiego Okręgu Przemysłowego) m.in. Skarżysko-Kamienną, Starachowice czy Ostrowiec Świętokrzyski. Niestety wybuch II Wojny Światowej zniweczył te zamiary.
Także w nazewnictwie wielu wsi można doszukać się odwołań do czasów świetności lokalnego przemysłu. To znajdująca się koło Końskich Stara Kuźnica, po dziś dzień skrywająca cenny zabytek – wodną kuźnię z XVII wieku. Ale są też miejsca, gdzie nie zachowały się nawet dawne narzędzia. To pobliska Drutarnia, przywodząca wspomnienie wytwarzanych tam prętów. U podnóża Łysicy wieś Węgle oznajmia, że od lat produkowano tu węgiel drzewny. A jest przecież i Huta Stara, Huta Szklana, Huta Nowa i wiele innych, gdzie po dawnym przemyśle została już tylko nazwa.