Największą satysfakcję odczuwamy właśnie wtedy, gdy dajemy innym coś z siebie, gdy za cel stawiamy sobie poprawienie warunków życia innych ludzi, gdy przyłączamy się do jakiejś większej sprawy i staramy się wywrzeć pozytywny wpływ na otaczający świat.
Nick Vujicic
Ona pochodzi z gminy Zagnańsk. On przyjechał kilka lat temu z Radomia. Poznali się przez couchsurfing, czyli platformę, na której można znaleźć nocleg lub zakwaterowanie na całym świecie. Najpierw, dość prozaicznie, połączyło ich wspólne mieszkanie, następnie pasja pedagogiczna i zamiłowanie do wolontariatu, a na końcu, jak w książkowym romansie, miłość. Ania Suchoń-Jasik i Krzysiek Jasik, bo o nich mowa, stworzyli razem prężnie działającą Fundację Alter Edu i prowadzą kielecki oddział Fundacji „Dr Clown”.
Oboje już od czasów studenckich brali udział w inicjatywach organizacji pozarządowych, zarówno lokalnie, jak i na większą skalę. Anna działała głównie jako animator dziecięcy i edukator młodzieżowy. Krzysztof przez rok pracował w Wiosce Dziecięcej w Niemczech. Koordynował też międzynarodowe projekty młodzieżowe z ramienia Fundacji Rodowo (Międzynarodowe Centrum Spotkań Młodzieży). – Przez kilka dobrych lat zdobywaliśmy doświadczenie i siłą rzeczy nastał taki moment, kiedy zapragnęliśmy stworzyć coś swojego, na własnych warunkach – opowiadają. I tak zaczyna się historia Fundacji Alter Edu.
Naucz się inaczej
Misją Fundacji jest edukacja dzieci, młodzieży i dorosłych, kształtowanie podstawy otwartości, tolerancji, szacunku i empatii do innych ludzi i wszelkich istot żyjących. Alter Edu dokłada też cegiełkę do budowania lokalnej, aktywnej obywatelsko społeczności. Fundacja prowadzi dwie świetlice: jedną w Umrze (otwartą codziennie), a drugą w Jaworzu (przeznaczoną na cykliczne warsztaty). Wszystkie zajęcia zarówno te dla dzieci, jak i dla dorosłych, są bezpłatne. Oferta jest różnorodna i dopasowana do potrzeb okolicznej społeczności, która coraz chętniej z niej korzysta. Do tej pory odbywały się m.in. warsztaty muzyczne, logopedyczne, taneczne, kuglarskie, mniejsi i więksi mogli podszkolić się z mnemotechniki, robotyki, informatyki czy języka angielskiego. Dzieciaki chodziły także na rajdy, jeździły na wycieczki, grały w gry terenowe, poznając dzieje naszego regionu dzięki projektowi „Wehikuł czasu – ścieżkami pamięci historii”.
Umer – okno na świat
Fundacja Alter Edu prowadzi również działania o charakterze międzykulturowym, goszcząc u siebie wolontariuszy z całego świata. – Zależy nam na tym, żeby dzieci miały szansę poznawać różnorodność świata i zwyczaje innych krajów z dala od stereotypów i najlepiej „z pierwszej ręki”. Wolontariusze spotykają się z naszymi podopiecznymi i uczniami okolicznych szkół. Opowiadają o swoim kraju, zwyczajach, atrakcjach, potrawach. Poza wiedzą o odległych zakątkach świata, dzieci mogą także podszkolić swoje umiejętności językowe, bo wolontariusze najczęściej mówią po angielsku – wyjaśnia Ania Suchoń-Jasik.
Fundacja zorganizowała też dwie wymiany międzynarodowe: jedną polsko-turecką, a drugą polsko-gruzińsko-turecko-armeńską. Dzięki nim lokalna młodzież miała szansę poznać swoich rówieśników z innych krajów. Pierwszy projekt, pod hasłem „Hate STOP – Theatre Against VIOLENCE” poświęconyo mowie nienawiści, jego efektem był spektakl teatralny, który wspólnie przygotowała młodzież turecka i polska. Drugi, zatytułowany „Back to the Roots – Adventure in Nature”, była międzynarodowym… obozem surwiwalowym. Poza tym Ania cyklicznie prowadzi w świetlicy w Umrze zajęcia pod nazwą „Podróże Małe i Duże”, podczas których zapoznaje uczestników z kulturą i rękodziełem różnych krajów. Fundacja ma też ofertę dla dorosłych. Co roku w wakacje w ruinach huty Józef w Samsonowie organizują Międzykulturowe Kino Letnie.
Uśmiech, który leczy
Na tym nie kończy się społeczna aktywność Anny i Krzysztofa. Poza Fundacją Alter Edu angażują się również w aktywność kieleckiego oddziału Fundacji „Dr Clown”, a Krzysiek jest jej lokalnym pełnomocnikiem. W tym roku szykują się do jubileuszu 20-lecia fundacji i 10-lecia istnienia kieleckiego oddziału. – Chodzi o uśmiech, radość, chwilę przerwy w trudnych, wyczerpujących chwilach walki z chorobą – wyjaśnia Krzysztof.
Razem z wolontariuszami, przebrani w kolorowe stroje doktorów clownów, odwiedzają dziecięce szpitale, ten kielecki i starachowicki, szkoły specjalne w Kielcach i Ostrowcu Świętokrzyskim. Uczą dzieci żonglerki, pokazują sztuczki, żartują, by te choć na chwilę zapomniały o smutkach, bólu, strachu, lęku. Do współpracy zapraszają inne instytucje i ciekawych ludzi, by maluchom zaoferować warsztaty, np. wykonywania świec zapachowych, wspólną grę w planszówki czy inne zabawy. – To jest bardzo specyficzny wolontariat, który wymaga odpowiedniego przygotowania, zaangażowania i systematyczności, dlatego nie każdy się do tego typu działań nadaje. Nie każdy ma też w sobie odwagę, by spotkać się z chorymi, niepełnosprawnymi dziećmi – zaznaczają. Mimo to czekają na chętnych i często prowadzą rekrutacje, by do 12 wyjątkowych lekarzy w Kielcach i 4 w Ostrowcu Świętokrzyskim – specjalistów w terapii śmiechem, m.in. Doktora Słoneczko, Melodyjki, Wianuszka, Pomponika, Żabci, Balonika, Pędzelka, Toli, dołączali kolejni. Chętni muszą nauczyć się cyrkowych sztuczek, ale i poznać trochę teorii. W tej chwili szkoli się m.in. kilku chłopaków, odbywających karę w zakładzie poprawczym w Ostrowcu Świętokrzyskim. – To nasz wielki sukces, bo oni pomagając innym, pomogą też sobie – mówi z dumą Krzysztof.
Doktorzy clowni nie zapominają także o opiekunach. – Nie jesteśmy tylko dla dzieci, ale też dla rodziców. Wielu z nich, na przykład na onkologii, przebywa prawie cały czas w szpitalu u boku dziecka. Nasze wizyty pozwalają im choć na chwilę zapomnieć o chorobie i troskach, uśmiechnąć się – wyjaśnia Ania. Na Dzień Matki organizują specjalne akcje dla mam, oferując salon piękności: fryzjera, kosmetyczkę, masaże czy pokaz mody. W ten sposób sprawiają, że w szpitalnych murach choć przez chwilę słychać muzykę, śmiech, jest radośnie, głośno. Po prostu inaczej, bardziej normalnie.
Społecznicy z powołania
Anna i Krzysztof nie wyobrażają sobie innego życia. Chcą stworzyć alternatywę dla tradycyjnej edukacji i robią to nie tylko dla swoich podopiecznych, ale i dla własnego syna. Nawet swoją drugą pasję, podróżowanie, łączą z tą pierwszą. Gdy jeżdżą za granicę, podpatrują, dopytują, uczą się. Tak było na przykład w Indiach, gdzie odwiedzili alternatywną szkołę, uznawaną za jedną z najbardziej przyjaznych uczniom i nauczycielom. Dzięki tym doświadczeniom stale mają otwarte głowy, nie myślą schematycznie, a nowych projektów nie realizują rutynowo. Zdają sobie sprawę z faktu, że przed nimi jeszcze sporo wyzwań, choć w tym roku Fundacji Alter Edu stuknie 5 lat. Tak naprawdę Ania i Krzysztof dopiero się rozpędzają i jestem przekonana, że jeszcze wiele dobrego o ich działaniach usłyszymy.
„Myśl globalnie, działaj lokalnie”, słynne słowa francuskiego ekologa René Dubosa, idealnie pasują do nich. Mamy szczęście, że ta lokalność dotyczy właśnie naszego województwa.