Ponad trzy lata temu Dariusz Olszewski porzucił karierę dyrektora handlowego w spółce produkującej nadwozia samochodowe i założył wegański sklep internetowy. Bo chciał mieć pracę, z którą mógłby się identyfikować. Mało znany w Kielcach vegekoszyk.pl jest jednym z popularniejszych sklepów z roślinną żywnością w Polsce.
Antykariera
Wegetarianin od 1991 roku, na weganizm przeszedł dziesięć lat temu. Od zawsze związany z fundacjami i stowarzyszeniami, przez sześć lat w Rumunii pracował dla organizacji walczącej z bezdomnością dzieci. Kiedy dziesięć lat temu wrócił do Kielc, myślał o założeniu wegańskiej knajpy. Stało się inaczej, zaczął pracować w branży motoryzacyjnej. Jednocześnie działał w Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt. Po siedmiu latach miał po dziurki w nosie wyścigu szczurów, więc zaryzykował, zerwał wieloletni kontrakt menedżerski i założył Vegekoszyk. – Chciałem wrócić do zajęć, które są bliższe mojemu sercu, zawodowo robić to, w co wierzę. To trudne do osiągnięcia, ale nie niemożliwe – mówi. Teraz ma pracę, z którą może się identyfikować, co tylko potwierdza, stworzoną przez Ricka Jarowa, ideę „antykariery”, jako pracy zgodnej z własnym powołaniem.
Sklep jest sposobem na zarabianie, ale ma nie tylko wymiar komercyjny. Jego celem jest także promocja diety wegańskiej, jako etycznego stylu życia. Dlatego Dariusz Olszewski angażuje się w organizację Wegańskiej Kuchni Społecznej, a 5 proc. przychodu z działalności przeznacza na cele statutowe Fundacji Viva!, która walczy o prawa zwierząt. Vegekoszyk oferuje też 10 proc. zniżki na zakupy dla aktywistów organizacji prozwierzęcych.
Poprzez sklep jego właściciel stara się wpływać na producentów, np. apelując do nich o wyeliminowanie nieetycznych składników, takich jak olej palmowy, którego produkcja powoduje niszczenie lasów tropikalnych. – Niektórzy producenci dostarczyli nam certyfikat, z którego wynika, że surowiec nie pochodzi z plantacji powstałych na skutek wycinki lasów – dodaje.
Świadomość
Wegetarianizm dotarł do Polski głównie dzięki filozofiom Dalekiego Wschodu, poprzez osoby zainteresowane medytacją czy jogą, a także ruch Hare Kriszna. – Ale tamte kultury uważają spożywanie mleka za etyczne. Weganizm natomiast do niedawna znany był nielicznym osobom i uważany za ekstremalne wyrzeczenie – mówi Olszewski.
Jego zdaniem przełom w Polsce nastąpił w 2014 roku, głównie za sprawą organizacji prozwierzęcych, które zaczęły głośno mówić, o tym że wykorzystywanie zwierząt w przemyśle spożywczym jest nieetyczne, bo one, tak samo jak ludzie, odczuwają cierpienie. Organizacje zaczęły działać na portalach społecznościowych. – Dzięki Facebookowi temat weganizmu stał się akceptowalny, a jednocześnie pojawiły się znane osoby, które przechodziły na dietę roślinną i główne media zaczęły ten temat poruszać – uważa.
Zdaniem Dariusza Olszewskiego weganizm stał się popularny także dlatego, że chów przemysłowy zwierząt jest coraz bardziej nastawiony na zysk i przez to coraz bardziej okrutny.
Żałuję, że nie mieszkam w Kielcach
Vegekoszyk jest bardziej znany poza Kielcami, niż w naszym mieście. Na Facebooku ma prawie 16 tys. fanów i mnóstwo dobrych recenzji, bardzo rzadko zdarzają się uwagi krytyczne. Od czasu do czasu ktoś nawet wyraża żal, że nie mieszka w Kielcach. – To jest bardzo miłe. Staramy się, żeby produkty były świeże i żeby był duży wybór – mamy ponad tysiąc propozycji. Vegekoszyk służy nie tylko weganom i wegetarianom, zaopatrują się tutaj także alergicy i osób stosujące rozmaite diety – podkreśla Olszewski. Dla osób na diecie wegańskiej robienie zakupów w takim sklepie, jest wygodne, bo nie trzeba już czytać etykietek.
Właściciel Vegekoszyka postawił sobie także za cel wspieranie w jak największym stopniu lokalnych producentów. – Chcemy nawiązać współpracę z tutejszymi rolnikami i do oferty włączyć ekologiczne warzywa i owoce, które będziemy dostarczać klientom na terenie Kielc – zapowiada. Nadal myśli o założeniu wegańskiej knajpy, bo uwielbia gotować. Żartuje, że zrobi to najpóźniej na emeryturze.
Świnka z Sokółki
Media nazwały ją Blondynką. Mała świnka zimą 2013 roku uciekła hodowcy i przez ponad dwie godziny bawiła się w berka z policjantami z Sokółki. Gdy Olszewski zobaczył relację z tego zdarzenia w telewizji, uznał, że świnka powinna żyć. – Po wielu perypetiach właściciel zgodził się ją sprzedać i świnka zamieszkała w schronisku w Korabiewicach. Odwiedziłem ją latem. Teraz ma na imię Rozalia – mówi.